Kominy i takie tam ...
Po zakończeniu tynkowania ścian zająłem się kominami. Mój kierownik budowy zasugerował, że dobrze jest otynkować kominy aż po sam dach. Tak też zrobiłem. Zajęło mi to parę godzin. Wykorzystałem materiały, które pozostały mi po ocieplaniu domu.
Tak to wyszło. To komin w górnej łazience. Będzie obudowany płytą KG. Obłożony zaprawą klejąco-zbrojącą z siatką.
A to jego górna część. Zatarte aż po deski pokrycia dachu. Trochę się namordowałem z nakładaniem kleju przy deskach. Mało miejsca.
I drugi komin. Tu tylko górną część znajdującą się na wyskokości strychu musiałem zatrzeć klejem z siatką. Reszta komina otynkowana tynkiem cementowo-wapiennym.
Wokół komina będzie wełna.
To tyle o tynkowaniu. Od wczoraj dłubię przy podjeździe do garażu.
Na szerokości wjazdu położyłem kostkę, by być pewnym, że wejdzie wymagana ilość.
Przy betonowaniu obrzeży przydała się betoniarka, którą kupiłem dwa lata temu.
A to kostka, która będzie pokrywać podjazd do garażu. Na razie położę kostkę przy samym wjeździe. Drogę dojazdową będę robił później - może nawet w przyszłym roku. Na razie są ważniejsze prace.
I odpływ z kratki w garażu
Rurkę się przytnie. Na razie jeszcze nie wiem na jakiej długości.
A tak wyglądało pod wieczór. Po wypełnieniu piaskiem. Teraz jeszcze zagęścić i można układać kostkę. Zakładam, że będę robił to w najbliższą sobotę.
Dziś natomiast zająłem się wykańczaniem balkonu nad wykuszem, a dokładniej położyłem pierwszą warstwę folii w płynie oraz taśmę uszczelniającą. Drugiej warstwy nie kladłem z obawy, że za szybko wyschnie i popęka. Rano folię mazałem, gdy balkon był w cieniu. Wyczytałem, że proces schnięcia zajmuje około 6 godzin więc drugą warstwę musiałbym kłaść po południu, w czasie gdy balkon jest zalany słońcem. Trochę strach i szkoda roboty. Zrobię to jutro rano.
Udało mi się także położyć trochę styropianu na piętrze. Będzie warstwa 5 cm. Ułożyłem w trzech pomieszczeniach.
Gdyby nie fakt, że zabrakło, to pewnie położyłbym na całym piętrze. Po południu zamówiłem dostawę ale niestety nie dojechała. Najciekawsze jest to, że facet nie powiadomił mnie, że nie dowiezie. Głodni oboje z żoną czekaliśmy na niego do siedemnastej. Trochę rozdrażnioni wracając do naszego mieszkania zajechaliśmy do składu i o dziwo zastaliśmy gościa. Stwierdził, że dziś nie da rady, a nie powiadomił nas bo zapomniał. Dowiezie jutro rano.
Na koniec taki oto śliniak ma nasza pociecha. Już nauczyła się z nim chodzić. Początki były strasze. O wszystko się obijała. Jeszcze przez tydzień będzie go nosić. W przyszły wtorek zostaną jej zdjęte szwy po zabiegu.