Ostatnio będąc wieczorem na budowie stwierdziliśmy oboje z żoną, że przydałoby się trochę światła od strony lasu. Ciemnica tam straszna. Nie myśląc długo, następnego dnia przystąpiłem do montażu. Pociągnąłem kabel elektryczny na strychu, przeciągając go w peszlu i mocując do kalenicy, zrobiłem dziurkę w ścianie i zamontowałem lampę, którą parę miesięcy wcześniej zakupiłem na allegro. Sama lampa zbudowana jest z diod i ma moc kilku watów, więc nie ma strachu o zużycie energii. Radość wielka, bo i jaśniej, i odstrasza ewentualnych turystów zwiedzających posesje w poszukiwaniu rzeczy, które można buchnąć.
Trochę zabawy było z regulacją, ale udało się. Włącza się w ciemności, gdy jest ruch w zasięgu czujnika.
Przy okazji pokażę jak zamontowałem parapety. Zostało jeszcze tynkowanie wokół nich. Parapety kleiłem na klej w piance do styropianu. Ma on tę zaletę, że się nie rozpręża tak jak zwykła pianka.
To wykusz.
A to pokój na parterze.
Trochę mokro, bo kaloryfery odkręciłem.
No i pięterko.
A tak wygląda przygotowanie miejsca w którym będzie w przyszłości kabina prysznicowa. Położyłem dwie warstwy folii w płynie. Myślę, że wystarczy.
Zamierzałem na razie nie kłaść folii na podłodze. Miałem to zrobić dopiero po położeniu płytek na ścianach. Jednak zmieniłem zdanie gdyż zostało trochę i z obawy przed wyschnięciem położyłem resztę na podłodze.