Mając na uwadze fakt, że zbliża się powoli dzień, w którym będziemy chcieli oddać dom do użytkowania zainteresowałem się formalnościami z tym związanymi. Jednym z wymogów jaki jest obecnie stawiany to świadectwo energetyczne. Na naszm terenie osoba posiadająca uprawnia do jego wydania życzy sobie 450 zł. Na allegro znalazłem osoby, które wystawaiają taki kwit już za czterdzieści parę złotych. Ciekaw jestem, czy ktoś z Was korzystał z takiej usługi i jak to się ma do zgłoszenia domu do użytkowania.
Wczoraj wspólnie i w porozumieniu z żoną położyliśmy kostkę na tarasie. Jeszcze zostało zrobić stopień ale to dopiero za jakiś czas. Nawet nie wiem czy to bedzie w tym roku. Na razie najważniejsze jest wnetrze i wykończenia tak by dom oddać do użytkowania.
A to krótka fotorelacja z tego etapu. Na ubity żwir z cementem ułożyłem rurki, dosypaliśmy żwirku i za pomocą dlugiej deski ściągnęliśmy jego nadmiar. Zużyłem trzy worki cementu. Trzymałem się zasady, która mowi, że na na 5 m2 powierzchni wykorzystuje się worek cementu.
Kostkę układałem od narożnika . O dziwo moje wymiarowanie sprawdziło się. Nie trzeba było nic kombinować.
Młotkiem gomowym ubijałem kostkę. Rurki oczywiście wyjąłem. Na gotowo wygląda jak na poniższych fotkach.
Przy drzwiach na taras przed położeniem kostki.
I po położeniu. Kostka jest mokra i trochę to dziwnie wygląda przy kostce suchej.
Zapomniałem dodać, że zachowany jest nieznaczny spadek od drzwi tarasowych by woda swobodnie bez pośpiechu mogła sobie spływać.
Teraz zabieramy się za poddasze. Zostało jeszcze przykręcić profile w łazience i korytarzu.
Popsuta wiertarka pokrzyżowała trochę moje plany. Dopóki nie wróci z naprawy lub nie oddadzą mi pieniędzy, nie mogę przykręcać profili pod płyty KG. Co prawda mam drugą ale jest ona za ciężka i nie utrzymam ją jędną ręką dłuższy czas. Zająłem się więc balkonem nad wykuszem, a dokładniej to położyłem płytki.
Podczas układania płytek przyszła burza. Na szczęście udało mi się przykryć folią to co położyłem.
Fuga ma kolor czekoladowego brązu.
I po wstępnym wytarciu.
Zostało jeszcze położenie sylikonu przy oknach.
W ostatnią środę dokończyliśmy porządkowanie terenu. Wywieźliśmy pozostałą ziemię, która zalegała na działce.
Przy okazji została zebrana ziemia we wjeździe na działce i zastapiona piaskiem - podsypką - będzie łatwiej układać kostkę brukową lub kamienie. Tego jeszcze nie wiem.
A tak wygląda to na gotowo.
Za zajęcie pasa drogowego musiałem zabulić 22,50 zł. Oczywiście wcześniej otrzymałem decyzję o zgodzie na prace w obrębie tego pasa.
Sam wjazd zrobimy już w przyszłym roku. W tym nie damy rady.
Muszę przyznać, że nie wytrzymałem i przykręciłem profile pod płyty w jednym z pomieszczeń na piętrze. Profile do ściany przykręcaliśmy oboje z żoną. Ona trzymała a ja borowałem młotowiertarką. Jakoś poszło.
Jeszcze tylko muszę przykrecić profile przy ściance kolankowej.
W ostatnich dniach na budowie sporo się działo. W dni bezdeszczowe pracowałem przy tarasie, którego obrys już powstał i czeka jedynie na ułożenie kostki.
Po obmurowaniu obrzeży (pamietając o spadkach) wypełniliśmy z żoną przestrzeń tarasu pisakiem, który mocno zlaliśmy wodą by dotarł we wszystkie szpary między narzucownym gruzem.
Kolejne warstwy piasku ubijałem narzędziem, które sam wykonałem z odpadów drewnianych.
Na razie robię część główną tarasu. Po jej skończeniu zajmę się stopniami, które będą wokół tarasu. Muszę też zająć się rurą doprowadzającą powietrze do kominka. W tej chwili jest ona wyprowadzona pod tarasem jedynie na zewnatrz budynku .
Chwilowo przysypałem ją piaskiem. Na powierzchni widać tylko rurkę odprowadzającą wodę z komina. Żona nie czekając na zakończenie prac przy tarasie już posadziła drzewko, żeby nie było łatwo, zawsze to coś na co trzeba będzie uważać.
Zapomniałem dodać, że przy drzwiach tarasowych zrobiłem obróbkę blacharską. Może nie potrzebnie ale zrobiłem. Miałem jej nie robić i zostawić jedynie dwie warstwy folii budowlanej pomiędzy tarasem a budynkiem jednak doszedłem do wniosku, że skoro mam jeszcze blachę to co będę żałował. W końcu to kolejna-dodatkowa warstwa do pokonania przez wodę. Ponadto w ramie drzwi jest rowek, taki sam jak przy oknach, służący do wciśnięcia blachy tak by woda nie przedostawała się pod drzwiami do wnętrza. Obróbkę przymocowałem kołkami i zabezpieczyłem silikonem. W tym miejscu moje spostrzeżenie - gdyby nie silikon i pianka montażówa to domy obecnie budowane nie mogłyby istnieć.
Tak to wszystko wygląda na gotowo - przed ułożeniem kostki.
Jeszcze przyjdzie warstwa piasku z cemenetem i przed samym ułożeniem kostki wszystko zagęszczę zagęszczarką.
W dni pochmurne pracuję wewnątrz domu. Zająłem się sufitami na parterze czyli przykręcaniem metalowych profili i montażem płyt KG. Trochę roboty z tym jest ale powoli i systematycznie posuwam się do przodu. Z każdym dniem widać postępy. Na parterze zostało mi przykręcenie profili w salonie i obudowa kominka. Niestety na razie muszę to przełożyć na dalszy termin. Padła mi wiertarka - to już trzecia tej samej firmy. Jako że jest na gwarancji we wtorek oddałem ją w Mrówce do wysyłki serwisantowi. Zaznaczyłem, że chciałbym pieniądze bo już mam dość tego sprzętu. Kupiłbym inną. Badziewie teraz produkują.
Tak to wygląda. To sufit w pokoju na parterze.
A to zaczątek podwieszanego sufitu pomiędzy salonem i kuchnią.
To kominek - nieststy tylko fragment obudowy.
I kotłownia. Tu już przykręciłem płyty.
Do podnoszenia i mocowania płyt kupiłem podnośnik. Muszę przyznać, że super urządzenie. Polecam. Bez niego nieźle trzeba się nagimnastykować a i ludzi trzeba by płytę podnieść, przytrzymać i przykręcić.
W kotłowni zostało zagipsować szczeliny i dokończyć układanie płytek.
W ostatnią sobotę udało się zalać posadzi na piętrze budynku. Teraz jest super. Gdy już są podłogi zrobione to ma się wrażenie, że dom jest gotowy do zasiedlenia. Nie ma rurek i kabli pod nogami. Niestety to tylko złudzenie. Roboty jest jeszcze co nie miara.