Zakończyłem układanie rur kanalizacyjnych. Obowiązkowo o fakcie tym poinformowałem swojego kierownika budowy, który nie omieszkał sprawdzić prawidłowość wykonania. Muszę przyznać, że ma on dobrą opinię. Interesuje się budową. Zagląda od czasu do czasu co niewatpliwie ma wpływ na jakość wykonywanych prac. Po zakończeniu każdego z etapów dokonuje wizytacji. Np., przed zalewaniem stropu spradzał prawidłowośc ułożenia zbrojenia. Nie mogę na niego narzekać. Słyszałem o takich, którzy nadzorowanych budów wcale nie odwiedzają. Na szczęście nasz taki nie jest.
Ostatnio obiecałem, że wrzucę fotki z dokończnia prac z kanalizacją na piętrze. Poniżej fotki.
Pion połączony z łazienką na piętrze puściliśmy w szybie wentylacyjnym, który został przygotowany na etapie stawiania ścian. W sumie są trzy. Dwa do kuchni a trzeci dla rury kanalizacyjnej.
Rura wchodzi w ścianę na parterze.
A na piętrze wychodzi do sedesu, prysznica i pralki.
Niesety musiałem wycinać ściankę kanału, którą po włożeniu rur zamurowałem.
A tak to wyglada na strychu. Do wolnego kominka podłączę wolny kanał. Rury spiro owinę wełną. Myslę, że to wystarczy.
Teraz trochę o instalacji wodnej. Od razu podkreślam, że nie jestem fachowcem w tej dziedzinie. Nie mogłem się zdecydować jaki system wybrać. Początkowo myślałem o miedzi. Ale drogo. Miedż w naszym przypadku, gdy mamy kocioł na paliwa stałe, byłaby niezłym rozwiązaniem. Odstrasza jednak cena i z tego też powodu zdecydowaliśmy się na rury zgrzewane. Miedź będzie w kotłowni. Woda ciepła i centralne ogrzewanie - rury stablilizowane aluminium. Myślę, że to dobra decyzja. Zresztą czas pokaże.
Kupiłem niezbędne akcesoria, czyli zgrzewarkę. Chińszczyzna ale wystarczy. Spisuje się całkiem nieźle.
Trochę kształtek, otulinę w kolorze czerwonym i niebieskim.
Skrobak do zdejmowania warstwy aluminium.
I zacząłem. Najgorsze jest kucie. Silikaty są jak kamień. Twarde jak ch..a ale jakoś idzie. Samo zgrzewanie to fajna zabawa. Zacząłem od razu od lekkiego oparzenia palca (według terminologii medycznej - oparzenie II stopnia - chyba, bo burchel był). Koniecznie trzeba zgrzewać w rękawicach i to skórzanych. Efekt końcowy, jak dla mnie, jest zadawalający. To rury w łazienkach.
Końcówki rur zaślepiłem - na razie. Po wykonaniu tynków i ułożeniu kafelków podprowadzę rury z kotłowni.
Po zakończeniu sprawdziłem szczepność połączeń. W tej chwili mam rozprowadzone rurki w każdym z pomieszczeń, czyli kuchni i łazienkach. Do sprawdzenia szczelności użyłem sprężarki.
Na razie jest OK.